Nie jest tajemnicą, że wiele osób zmaga się z wyidealizowanym obrazem perfekcyjnego ciała, który płynie szerokim strumieniem z telewizji, portali internetowych czy mediów społecznościowych. Świat, który kreują wokół siebie niektórzy, wydaje się tak wspaniały, że aż nierealny (a mimo to wciąż w niego wierzymy!). Atrakcyjne i wysportowane kobiety, umięśnieni i pewni siebie mężczyźni – w takich warunkach nietrudno jest wpaść w pułapkę obsesji na punkcie własnego wyglądu. Kiedy już to się stanie, konsekwencje mogą być bardzo niebezpieczne. W ekstremalnych sytuacjach prowadzić to może nawet do choroby
Bigoreksja, dysmorfofobia
to poważne schorzenia, o których nie tak często się słyszy, a których skutki mogą być opłakane. Bigoreksją określa się zaburzenie postrzegania własnego ciała, które powoduje dysmorfię mięśniową, czyli ciągłe uczucie niezadowolenia z osiąganych efektów oraz potrzebę zwiększenia masy mięśniowej, która odbierana jest jako niewystarczająca. Jak pokazują badania, grupą najbardziej narażoną na zapadnięcie na bigoreksję są młodzi mężczyźni. Co więcej, schorzenie to tyczy się około 10% mężczyzn wyczynowo uprawiających kulturystykę.
Choroba ta jest równie poważna, jak anoreksja czy bulimia. Harrison Pope, profesor psychiatrii z Uniwersytetu Harvarda zdefiniował ją jako „zaburzenie związane z postrzeganiem wyglądu fizycznego, charakteryzujące się rosnącą obsesją na punkcie zwiększenia masy mięśniowej”.
W kryteriach rozpoznania bigoreksji prof. Pope zawarł:
- spędzanie wielu godzin na siłowni i stosowanie restrykcyjnych diet;
- zaabsorbowanie myślą, że ciało wciąż nie jest wystarczająco umięśnione;
- obsesja na punkcie budowy własnego ciała, która prowadzi do zaburzeń na innych polach, w tym: życia rodzinnego, zawodowego i społecznego;
- nieustanne porównywanie wymiarów, sprawdzenie obwodów mięśni wszystkich partii ciała, częsta ocena wizualna mięśni w lustrze;
- absolutne podporządkowanie rozkładu zajęć treningom;
- unikanie sytuacji, w których pokazuje się publicznie ciało (basen, plaża).
Kiedy zaczynamy na poważnie ćwiczyć, chcemy osiągać efekty – to normalne, ale pamiętajmy, by nie robić tego za wszelką cenę i nie wpaść w pułapkę, z której ciężko będzie się nam wyplątać. We wszystkim powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i kierować się przede wszystkim jednym – naszym zdrowiem. Jeśli ono będzie dla nas priorytetem, to skutki naszych działań będą pozytywne na wielu płaszczyznach naszego fitnessowego stylu życia.